Postanowiłam na chwilę dać Wam odpocząć od moich makijażowych prób, wiem, ze są gdzieś granice wytrzymałości i tolerancji jednego tematu ;). Postanowiłam wiec zaprosić Was na malinowe mufinki.
Ten rodzaj ciasteczek jest moim ulubionym, ponieważ:
- Są pyszne!
- Zawsze wychodzą.
- Można je przygotować z milionem różnych dodatków, od słodkich po słone.
- Przygotowanie trwa dosłownie 10 min.
- Nie są drogie.
- Smakują wszystkim.
- itd., itd., itd. .... :P
Postanowiłam w sobotę wreszcie coś upiec. Ponieważ ciasta i ciasteczka, a w zasadzie ich przygotowywanie, to druga z moich ulubionych form relaksu :). Oczywiście przy Bliźniakach trudno wygospodarować na tyle czasu, żeby jakieś wykwintne przepisy realizować, ale takie proste i szybkie wcale nie ustępują tym bardziej "wypasionym" :P. Postanowiłam też wykorzystać fakt, ze Brontosik i Bronowąsik przestali się już bać miksera, postanowiłam zrobić, dla nich również mufinki.
Mam to szczęście, ze za domem mamy piękne krzewy malin, wiec zakupy mnie ominęły. Pozbierałam w sumie tak ok 20 dag. owoców, z czego ładniejsze odłożyłam do ozdoby.
Ale żeby nie przedłużać, podaje przepis :)
Składniki (na ok.26 mufinek):
- 3szkl. mąki
- 0,5szkl. cukru
- cukier waniliowy
- szkl. mleka
- 0,5szkl. oleju słonecznikowego lub z pestek winogron (chodzi o to, żeby nie miał smaku)
- 1 jajko
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Przygotowanie :
Przesiewamy do miseczki mąkę z proszkiem do pieczenia, dosypujemy cukier i cukier waniliowy, wlewamy mleko i wbijamy jedno całe jajko - całość miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Dolewamy olej i znowu miksujemy dokładnie. Na końcu dodajemy owoce i mieszamy z ciastem.
Piekarnik nagrzewamy do 170 st. C. Foremki do mufinek napełniamy do ok. 2/3 wysokości ciastem i pieczemy ok. pół godziny. Fajne są foremki sylikonowe, bo wielokrotnego użytku i w ogóle, ale na jedną duża blachę wejdzie k. 12-14 średniej wielkości ciastek. Osobiście kupuję papierowe foremki, w których można bezpośrednio piec. Może ciastka nie maja tak idealnego kształtu, ale na smaku nic nie tracą :).
Postanowiłam ubogacić trochę ciastka i do pozostałej połowy ciasta dosypałam 2 łyżki kakao, stąd wyszła mi jedna blacha ciasteczek mlecznych, a jedna kakaowych:).
Po upieczeniu ciastka są w zasadzie gotowe do jedzenia, można posypać je cukrem pudrem. Jednak ja zaszalałam i posmarowałam każde serkiem Mascarpone wymieszanym z cukrem pudrem, na to położyłam po malince i posypałam niebieskimi cukierkami.
SMACZNEGO!!! :D
![]() |
Te ciasteczka bez papierka były pieczone w sylikonowych foremkach właśnie. |