poniedziałek, 18 czerwca 2012

Zakupy, zakupy :D

Cześć! Dzisiaj pokażę Wam, co przez ostatnie 3 miesiące udało mi się zakupić. Nie uważam, ze jest tego strasznie dużo, w końcu to nie jednorazowe zakupy, a z
zbiórka z prawie trzech miesięcy.

Zatem po kolei:

Pielęgnacja:
  • Mydło w płynie nawilżające z gliceryną o zapachu mango i brzoskwini marki FM For Home
  • Ziaja Sopot Sun krem SPF 30
  • Ziaja Sopot Sun aktywatror opalenizny
  • Balsam do ciała marki Bielenda z bawełną do skóry suchej i wrażliwej
  • Maseczka na zaskórniki typu peel off marki The Face Shop
  • Krem Iwostin Capillin do skóry naczyniowej z SPF 20
  • Krem nawilżająco rozświetlający AA Pielęgnacja Młodości 18+

Włosy:
  • Elseve Nutri-Glooss Light szampon z perłą nadający włosom blask
  • Dabur Vatika olej kokosowy do włosów
  • Dabur Vatika olej kaktusowy do włosów 
  • Dabur Vatika Amla z jaśminem olej do włosów









Kolorówka:
  • Paletka MAC fafi (prezent urodzinowy :D )
  • Kredka do oczu FM Make Up w kolorze Malachite Green
  • FM Make Up kredka Icy Amethyst
  • Błyszczyk w pomadce FM Make Up Candy Pink
  • Tusz do rzęs Maybelline One By One Satin Black
  • Skin 79 Krem BB The Oriental Gold
  • Fioletowy eyeliner w żelu Essence
  • Żółta kredka do oczu Essence
  • Podwójny pędzelek do eyelinera z Catrice
  • Mała "kulka" do cieni Essence
  • I narzędzie do nakładania ozdób na paznokcie ( ja używam do robienia kropek :P )























To by było na tyle, pozdrawiam Was ciepło :)

Pa, pa
Hayabusa

PS Następnym razem recenzja olejku kokosowego

wtorek, 12 czerwca 2012

Mój dzisiejszy makijaż do pracy

Witam serdecznie!
Korzystając z tego, że moja mama ma wolne i zajmuje się dziś chłopakami, mogę w chwili przerwy między domowymi porządkami szybciutko zamieścić nowy post :)
Dzisiaj bardzo krótko. Pokażę Wam, jaki miałam makijaż w pracy dzisiejszego dnia właśnie :).

Tak wygląda całość :)

















Wybaczcie okruchy tuszu, dopiero po wgraniu zdjęć się france ujawniły... ;/ Aha, a co do brwi, to tak, nie są wyregulowane, gdyby ktoś się chciał przyczepić. Nie reguluję brwi, bo tego nie lubię i już. A ich kształt nie jest jakiś przerażający, więc po co mam sobie fundować dodatkowe cierpienia :P.




















I w zbliżeniu na oko



















Przerażające czerwone żyłki, to wina alergii.



















Użyte kosmetyki:


















  • Krem BB Oriental Gold Skin 79
  • Buder prasowany ccuk o kolorze Tea Rose
  • Róż do policzków Catrice
  • Eye liner w zelu Essence w fioletowym kolorze
  • Paletka Sleek Curacao
  • Paletka MAC fafi
  • Tusz do rzęs Maybelline One By One Satin Black

Makijaż oka bardzo prosty. Na całą powikę nałożyłam jasno różowy cien z paletki MAC fafi (oczywiście najpierw baza, w moim wypadku baza pod cienie marki FM Make Up)




















Później narysowałam kreskę linerem i na końcu zaznaczyłam nad samą kreską ciemno różowym cieniem ze Sleeka Singapore Sling przeciągając go odrobinę poza oko, jak widać na zdjęciach.



















Na końcu wytuszowałam rzęsy i gotowe :D

Pozdrawiam Was ciepło i życzę miłego wieczorku :). Sama mam w planach kibicować dziś Polsce, oczywiście, jak uda mi się moje Szkraby spacyfikować i ich uśpimy z mężem :PP.








poniedziałek, 11 czerwca 2012

Ekstaza 100%

Na samym początku bardzo, ale to bardzo przepraszam, że tak długo nie pisałam... Spowodowane jest to tym, że po pierwsze moje Maluchy rosną i stają się coraz bardziej ciekawi świata, więc nie wystarczy im tylko siedzenie na podłodze i machanie grzechotkami. Niestety nie, tylko włażą w każdą dziurę, jaką tylko mogą osiągnąć poruszając się na czworakach :P.
Drugi powód to praca, co prawda w zakresie godzin tylko i wyłącznie ode mnie zależącym, ale jednak trochę to czasu zajmuje. Po pracy zatem nie ma już czasu na przyjemności, tylko szybkie przejrzenie poczty i do garów :D czyli mamuśka gotuj obiad :PP.
A trzeci powód to prozaiczny pech, że zawsze, kiedy mam wenę i odrobinę czasu na pisanie coś się musi z kompem lub internetem podziać i po prostu  nie da rady :(.
Ale już mi się udało reaktywować mój sprzęt. Nie wiem, jak, ale chodzi, bo jeszcze przed chwilą nie było połączenia z siecią, ale coś włączyłam i nagle działa :). Jakiś geniusz informatyczny się we mnie objawił :PP.

Ale do sedna. Czymże jest ta ekstaza, zapytacie? Otóż to muzyka oczywiście. Nic innego w moim przypadku tak nie działa na samopoczucie i ogólnie stosunek do świata, jak kawał dobrej muzyki.

Już od dłuższego czasu chodziła za mną myśl o podzieleniu się z Wami moją miłością do Two Steps From Hell i tu uwaga to cała wytwórnia, a nie zespół. Już tłumaczę, a posłużę się, jak nie trudno się domyślić Wikipedią cyt.:
 "Two Steps From Hell jest wytwórnią muzyczną, zajmującą się produkcją oprawy muzycznej głównie do trailerów filmowych oraz trailerów gier komputerowych. Poza tym ich muzyka wykorzystywana jest też w programach czy spotach telewizyjnych. Firma ta została założona w lutym 2006 roku, w Santa Monica w Kalifornii. W swoich aranżacjach wykorzystują sławne orkiestry, chór oraz angażują muzyków z całego świata. Autorami muzyki są dwaj kompozytorzy: Thomas J. Bergersen oraz Nick Phoenix[1]."  I jak można dalej przeczytać, bardzo wiele trailerów obecnie korzysta z utworów Two Steps From Hell.

Osobiście pierwszy raz spotkałam się z ich utworem Wrath Of Sea przy okazji krótkiego filmiku obrazującego bitwę Radłowską  (która odbyła się 7-8 września 1939 r. w Radłowie i okolicach. Więcej na ten temat na stronie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej ). Filmik podrzucił mi mój brat, który działa w jednej z Grup Rekonstrukcyjnych.



Oczywiście utwór od razu mnie wciągnął w mroczne klimaty i odmęty muzyczne. Mój głód na tego typu kawałki od Two Steps From Hell rósł od tego czasu, aż w końcu cudowny  You Tube przyszedł mi na ratunek i zaspokoił moje pragnienie doznań duchowych :).

 Może się to komuś wydać dziwne, ale ja uwielbiam utwory, które nawet jakimś najdrobniejszym elementem, nawet kilkusekundowym, potrafią  mi się wwiercić w mózg i go tam drążyć. Słuchając takiego utworu odpływam. Nie ma świata realnego, jetem tylko ja, muzyka i emocje, jakie we mnie ona budzi.

Ostatnio przesłuchując piosenki, jakie mam na swoim odtwarzaczu natrafiłam na jedną z pozytywniejszych w odbiorze piosenek tej wytwórni, pod tytułem  Fountain of Life




Genialny utwór. Za każdym razem, kiedy się w niego wsłuchuję ciarki przechodzą mi po plecach i za każdym razem tak samo mocno ją odbieram. Jak już wcześniej wspomniałam, wchodzi w mózg, jak wiertło udarowej wkrętarki.
To stopniowanie emocji jest doskonałe. Po prostu słuchając czuję się, jakby ta "fontanna życia" wytryskiwała gdzieś z głębi. Najpierw delikatnie, po małej kropelce, żeby w końcu wybuchnąć z całą mocą. Piękny utwór, jestem nim oczarowana. Pisząc to słucham sobie i zachwycam się nim.
Wiem, że tego typu muzyka ma za zadanie budzić w nas silne emocje, ale to właśnie dla mnie jest wspaniałe. Nie potrzebuję alkoholu czy innych używek, żeby poczuć odlot. Two Steps From Hell mi wystarcza :). Polecam zatem rzeczoną wytwórnię, jeśli ktoś chce zostać porządnie skopany przez muzykę. A ja wracam do moich Szkrabów, bo słyszę, że już się pobudzili.
Jeśli macie ochotę, zapraszam do podzielenia się ze mną swoimi przemyśleniami nt. muzyki, czego słuchacie itp. Chętnie poznam jakieś nowości.
Postaram się pisać częściej i więcej muzycznie.
Pozdrówki
Hayabusa vel Faratonga, czyli po prostu Anka