poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Błękitna Laguna i Dżordż :P

Witajcie po weekendzie!

Co słychać, jak Wam on minął? U nas trochę przeziębieniowo i zasmarkanie ;) ale powoli sytuacja sie stabilizuje.

Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić makijażem. Post z przymrużeniem oka, durne miny itp. Po prostu u samej góry nosa zrobił mi się wielki Dżordż (pisownia celowa;)  ), czy dioda, zwał, jak zwał. Wiecie, o jakie "zło" mi chodzi ;P. Żadne korektory, nawet Kryolana, nie chciały go zakryć, to  musiałam użyć innego sposobu. Wszystko zobaczycie na zdjęciach :) No to miłego oglądania... Aha, kiedy miałam okulary, tego "nieproszonego gościa" nie było widać, dopiero po ich zdjęciu...































To by było na tyle. Mam nadzieję, ze poprawiłam Wam humor tymi zdjęciami ;). Pozdrawiam Was ciepło. Mnie w najbliższym czasie czeka pracowity okres, bo mamy w planach przeprowadzić remont naszego M4. życzcie mi więc powodzenia i cierpliwości w sprzątaniu... ;/

Dużo słonka życzę!

Wasza Faratonga - Anka

piątek, 24 kwietnia 2015

Rośnijcie włosy, rośnijcie...

Hej!

Pamiętacie, jak jakiś czas temu pisałam Wam o mojej pielęgnacji włosów (kto nie kojarzy, odsyłam TU :)  ). Napisałam się strasznie duże, że pielęgnacja dla mnie fajna, ze skuteczna, ze u mnie działa. Ale co z tego, jak oprócz zdjęć prezentujących moje kosmetyki i filmiku instruktażowego masażu głowy nie przedstawiłam Wam żadnych namacalnych dowodów działania...
Dlatego pojawił się ten wpis, muszę odkupić swoje winy...  Uwierzcie mi, że pisząc tamtego posta miałam umieścić zdjęcia na początku kuracji i  obecnie, ale miałam taki bałagan w komputerze, ze zdjęcia mi po prostu wcięło. Postanowiłam więc się nie wygłupiać i nie pisać nic o "przed i po".

Na szczęście dzisiaj, przy odrobinie wolnego czasu uporządkowałam swoje foldery i znalazłam zdjęcia!!! Zatem, żeby nie przedłużać, obejrzyjcie efekty mojego zmasowanego ataku na włosy :D.

























Włosy  specjalnie wilgotne miałam, żeby były w miarę proste i było widać prawdziwą ich długość. Normalnie mi się falują, na krótkich to tak nie widać, ale  całkiem suche i tak byłyby o te kilka milimetrów krótsze stąd takie dziwne zdjęcie, włosów a'la przetłuszczonych :D.
Jak widać długość raczej marna, strzępki i ucha raczej nie zakrywają. Zdjęcie to wykonane było pod koniec lutego.




A to już moje włosy sprzed niespełna dwóch tygodni, czyli po jakichś 6 tygodniach od wdrożenia mojej pielęgnacji  wraz z masażem.

























Jak widać, różnica duża. Ucho praktycznie zakryte. Teraz też widzicie, na moich suchych i już dłuższych włosach, jak mi się one podwijają ;).


Jak więc widzicie, nie ma żadnej ściemy, masujemy łebki i wcieramy co nam odpowiada :D!
Życzę Wam udanego zapuszczania włosów. Sama będę musiała wracać często do tego wpisu, żeby się motywować, że te włosy jednak rosną; bo znowu mnie dopada pragnienie wizyty u fryzjera i chęć ścięcia tego, co udało mi się "wyhodować" :P.
Pozdrawiam serdecznie!!!

Anka

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Szpinak!!!

Hej!

Dzisiaj kolejny kulinarny post :) Od razu wybaczcie mi zdjęcia, artyzmu w nich nie znajdziecie :P.

Chciałam się z Wami podzielić przepisem, dzięki któremu w 100% przekonałam się do szpinaku, wcześniej za nim nie przepadałam.

Z pokazanych składników przygotujecie porcje szpinaku na około 4 osoby.

Składniki:
  • Opakowanie szpinaku mrożonego rozdrobnionego
  • szklanka mleka
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • cebula
  • 2 ząbki czosnku (ja lubię czosnek więc daję nawet 4 :D)
  • sól i pieprz do smaku
  • 2 duże, pełne łyżki margaryny
Szpinak traktujemy oczywiście jako dodatek do czegoś.
U mnie występuje najczęściej w towarzystwie jajka sadzonego, ziemniaczków i maślanki, czyli wiejskie, smaczne, domowe klimaty :D.

Przygotowanie:
Posiekaną cebulę przesmażamy na patelni, kiedy się zeszkli dodajemy posiekany lub przeciśnięty przez praskę czosnek i jeszcze chwilkę smażymy. Dosypujemy mąkę i robimy zasmażkę.

















To nie boczek, miałam czerwoną cebulę :D


Kiedy mąka się zrumieni, dolewamy mleko, podgrzewamy do momentu zagotowania mleka, czyli musi nam się zrobić coś w rodzaju budyniu :).


















Kiedy już mamy "budyń" dodajemy ROZMROŻONY szpinak, doprawiamy solą i pieprzem, smażymy kilka minut do momentu aż nam "zielenina" zmięknie :).


















Swoją drogą, to pani Magda Gessler by mnie zjadła za opaloną patelnię :P


Et voila!!! (za przypalone jajka też by mi się oberwało, nie mówiąc o prezentacji na talerzu :D)


















Kiedy szpinak gotowy wykładamy na talerz i zajadamy z czym nam pasuje. Porządna porcja dla mężczyzny :D.


Smacznego!!!


Pozdrawiam - Anka



czwartek, 16 kwietnia 2015

Pink element

Hej!

Pod koniec tygodnia chciałam się z Wami podzielić makijażem z różowym akcentem na dolnej powiece. Zatem bez zbędnego gadania :)



















Może jakiegoś wielkiego szału nie ma, ale taki kolorowy akcent na dolnej powiece może być fajnym sposobem na ożywienie swojego makijażu lub przekonanie się do kolorów na oczach :).

Pozdrawiam i jak zwykle miłego weekendu życzę!


Ania

wtorek, 14 kwietnia 2015

"Trzej Muszkieterowie"

Witajcie!

Już tydzień po Świętach. Ale ten czas leci. Czy Wy również tak to odbieracie? No nic, trzeba się cieszyć tym, co się ma w tym momencie i ja tak próbuję, do czego i Was zachęcam :).

Tyle tytułem filozoficznego wstępu :D. Dzisiaj chciałam Wam trochę opowiedzieć o mojej pielęgnacji włosów. Nie bójcie się jednak, nie ma tego dużo. Mam ambitny plan zapuszczać je, przynajmniej do wakacji. Marzą mi się luźne warkocze i różne plecionki... Ale prawda jest taka, że dla mnie włosy powinny być długie na już, bo ja jestem bardzo niecierpliwa. Już teraz chodzą mi po głowie myśli o obcięciu się jednak znowu na krótko... I nie wiem, co z tym począć, czy lepiej mi we włosach krótkich, czy dłuższych... Może kiedyś, jak uda mi się wyszperać zdjęcie, jak miałam włosy po ramię (szałowa długość, jak na mnie:D), do tego dla porównania dam zdjęcie z krótkimi, to pomożecie mi wybrać. Ale to nie dziś :)

Skoro więc pragnę przyspieszyć wzrost moich włosów, opowiem Wam, jak to robię. Najpierw próbowałam picia drożdży, o ile na początku ich smak mi nie przeszkadzał, to z biegiem czasu było coraz gorzej i sam zapach drożdży wywoływał we mnie wstręt. Nie mówiąc o tym, że mnie wysypało... Poszperałam jednak na Wizażu i różnych blogach i odkryłam swój zestaw. A zatem przedstawiam Wam szampon z rzepy Joanna.


























Odżywka do włosów przetłuszczających się z zieloną herbatą, również Joanna.




























Oraz wcierka Jantar Farmony.




























Ten sposób pielęgnacji stosuję od trzech miesięcy i mogę już o tym powiedzieć, że dla mnie działa. Włosy myję 3 razy w tygodniu, po każdym myciu na kilka chwil nakładam odżywkę. A każdego dnia wcieram we włosy Jantar. Wcierkę stosuję wg zaleceń producenta - czyli 3 tygodnie i robiłam sobie tydzień przerwy (na opakowaniu było kilka dni). Dodatkowo każdego dnia dołączyłam około 4 minutowy masaż skóry głowy, bez względu na to, czy podczas masażu wcierałam Jantar, czy była od niego przerwa. Sposób masażu to  "inversion method" ;) czyli...








Moje włosy rzeczywiście na ten sposób pielęgnacji dobrze zareagowały. Może nie rosną aż tak, jak na filmiku obiecuje nam koleżanka, ale i tak widzę ogromną różnicę. Niech wystarczy sam fakt, że ludzie wokół mi mówią, że mi włosy urosły, więc coś w tym jest. Poza tym Farmona wespół z odżywką Joanny są idealnym ratunkiem dla moich przetłuszczających się włosów. Dawniej, na drugi dzień po myciu już były oklapnięte i bez życie ;), tylko suchy szampon dawał radę, a teraz nawet na 3 dzień nie ma tragedii :D.


To są więc moi "Muszkieterowie"






Od zeszłego tygodnia dołączyła do nich jeszcze maska z proteinami mleka, którą nakładać będę raz w tygodniu robiąc sobie taką porządniejszą kuracje. I tyle. Taka moja pielęgnacja. Jeśli macie jeszcze jakieś sposoby sprawdzone na przyspieszenie wzrostu włosów, czekam na porady :D

Na YT trafiłam jeszcze na sposób polegający na wcieraniu mikstury zawierającej sok z cebuli, ale muszę jakoś do tego sposobu jeszcze dojrzeć. Póki co zacznę od przyszłego poniedziałku zamiast Jantaru, który już mi się skończył, wcierać Rzepę (pokazywałam ją Wam w poście o zakupach - KLIK). Naczytałam się, że też jest skuteczna, więc liczę na dobre rezultaty. Dajcie znać, co Wy stosujecie i jak to Wam służy. Chętnie dowiem się o nowych sposobach na przyspieszenie wzrostu włosów :)

Pozdrawiam ciepło!

Anka :D




piątek, 10 kwietnia 2015

Wiosenny świt

Cześć!

Tytuł posta wyszedł mi taki poetycki ;) A chciałam Wam pokazać jedynie kolejny makijaż :D Zatem nie przedłużając, zapraszam.
















To by było na tyle. Życzę Wam kolorowego i słonecznego weekendu :)

Pozdrowionka!!!

Faratonga - Anka

środa, 8 kwietnia 2015

Rolada serowa

Witajcie!

Jak tam po Świętach? Wszyscy wypoczęci i najedzeni ;P???
U mnie było spokojnie i rodzinnie, takie Święta lubię najbardziej. A co do jedzenia, to ja chyba najadłam się podczas robienia wszystkiego, bo już w samą niedzielę poniedziałek jadłam, ale raczej oczami :D.

Dzisiejszy post inny, niż zwykle. Dawno nie było żadnego przepisu, dlatego przy okazji przygotowywania różnych rzeczy chciałam się z Wami kilkoma recepturami podzielić :).

Dzisiaj rolada serowa. Szybka i efektowna przekąska, która na pewno zachwyci każdego. Bo z nią, tak jak z naleśnikami, można przygotowywać na miliony sposobów. I za każdym razem będzie smakowała inaczej i wyjątkowo, w zależności od tego, jakie zrobimy nadzienie. Można dawać marynowane pieczarki, ogórki konserwowe, wędlinę, ugotowane jajka, zioła i wszystko, na co macie tylko ochotę. Należy tylko pamiętać, że wszystko musi być pokrojone bardzo drobniutko :).

Na wykonanie mojej, podstawowej wersji potrzebujecie:

50dag sera żółtego w kostce (dowolny rodzaj, jaki lubicie, byleby się łatwo topił:) )
10-15dag serka topionego śmietankowego
0,5 kostki masła
mały pęczek szczypiorku
3 rzodkiewki
sól i pieprz

Masło musi być miękkie, rozcieramy je mikserem lub czym tam wolicie ;) z serkiem. Szczypiorek siekamy bardzo drobno, rzodkiewkę ścieramy na małych oczkach. Dodajemy to do masy i doprawiamy według uznania solą i pieprzem. Mieszamy dokładnie.

Ser wkładam na około 1,5 minuty do mikrofalówki na dużym talerzu. Podgrzewamy do rozpuszczenia. Nawet, jeśli ser nam spływa po talerzu, to nic. Rozpuszczony ser wykładamy na blat i wałkujemy na ok.5mm grubości, najlepiej w formę prostokąta, żeby łatwiej się zwijało :).

Rozwałkowany "placek" smarujemy masą, zostawiając na końcu ok 2cm wolnego miejsca.





































Zwijamy tak ciasno, jak tylko to jest możliwe. Gotową roladę owijamy folią aluminiową i wkładamy do lodówki na kilka godzin. Potem pozostaje nam tylko ją wyjąć i kroić na plasterki ciesząc się niecodziennym smakiem :)









Życzę Wam zatem smacznego i pozdrawiam serdecznie!!!

Anka