poniedziałek, 7 września 2015

Przenosiny

Witajcie!

Na blogu znowu cisza, a to wszystko przez moją pracę. Wiem, może kiepska wymówka, ktoś powie. Ale tak jest rzeczywiście. Chodzę na 10:00, więc rano chwilka z Chłopakami, do pracy. Jestem tam do około15, czasem 16, więc jak wrócę to  szybko coś zjeść i gotuję obiad na dzień następny, a potem czas dla moich Brontosików :)
Pewnie może by mi się wieczorami udało chwile znaleźć, ale powiem Wam szczerze, ze wieczorem to już marzę o chwili z mężem, jak już chłopcy ululani, bo też się całymi dniami nie widujemy. I tak mi mija po prostu dzień za dniem. Szybko rano przy śniadaniu sprawdzenie poczty i  tyle mojego internetu...
Nie chcę jednak rezygnować z dzielenia się z Wami moimi makijażami i dlatego teraz przeniosę wszystko całkiem na Facebook'a - Malowanki Aanki

Tutaj już jest trochę makijaży, głównie tych, które się już na blogu pojawiły, ale będę dodawać nowe na bieżąco. Szybciej jest mi po prostu wpisać tylko "tytuł" i wgrać zdjęcia, na blogu to nie ładnie wygląda tylko jedno zdanie. Wiem, ze jeszcze szybciej i łatwiej byłoby na Instagramie, ale nie mam tam konta, może jak się dorobię smartfona to założę konto, póki co FB.

Jeśli więc zechciałyście mnie nadal odwiedzać zapraszam do dołaczenia do grona znajomych Malowanek :) Będzie mi bardzo miło.

Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam jeszcze raz na Malowanki Aanki

Pozdrawiam,
Anka - Faratonga :D 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Propozycja "codzienna"

Witajcie po weekendzie!

Jak tam, baterie naładowane, zaczynacie tydzień z pozytywną energią? Bo ja dzisiejszy dzień rozpoczęłam z uśmiechem na twarzy, ale mam lekki stres, bo od środy zaczynam nową pracę i nerwy mnie jednak trzymają. Dziś jednak mam zamiar cieszyć się dniem spędzonym z moimi Brontosikami :D Może jakoś uda mi się ten stres na bok odsunąć ;)

Dzisiaj chciałam Wam pokazać delikatny dzienny makijaż z kolorowym akcentem. Muszę trochę w pracy swój makeup stonować, ale nie chcę całkiem rezygnować z kolorów, więc taka opcja będzie jak najbardziej w porządku :) Do użycia koloru zielonego, zainspirowałam mnie Kasia tylkokasia bloguje

























I tak to się prezentuje :) Chyba taki "dzienniak" z kolorem na dolnej powiece stanie się moim ulubieńcem :)


A jaki jest Wasz ulubiony makijaż? Bardzo chętnie poznam Wasze typy.

Pozdrawiam Was ciepło i zyczę udanego tygodnia, a Wy trzymajcie za mnie kciuki :D

Anka

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Sheet mask w akcji

Hej!
Jak tam początek tygodnia? Jakoś zatrybiony? ;)

W dzisiejszym poście, jako, że przez upały w ogóle nie miałam ochoty na makijaż, wpis typowo urodowy. Chcę Wam pokrótce opowiedzieć o maseczce z kwasem hialuronowym, którą dostałam w paczce od Gangnam Freaks KLIK :).
 























Jako, że moja znajomość języka koreańskiego równa się zeru, musiałam się posłużyć językiem obrazkowym ;). Sama idea maseczek typu "sheet" nie jest jakaś skomplikowana. Mamy w opakowaniu kawałeczek jakiegoś, nazwijmy to materiału, nasączonego substancjami odżywczymi itp. Maska jest "w kształcie twarzy", tzn. ma otwory na nos i oczy. A reszta, przez to, że po bokach są małe nacięcia, a całość jest wilgotna doskonale dopasowuje się do twarzy.
Co do samego składnika aktywnego, jaki był zawarty w mojej maseczce, czyli kwasu hialurnowego (HA), to na pewno każda z Was o nim słyszała. Jest to nasz wielki sprzymierzeniec w walce o piekną i gładką skórę.
Kwas ten wchodzi w skład ludzkiej tkanki łącznej i wielu płynów biologicznych. Na powierzchni skóry tworzy film, który znacznie ogranicza parowanie wody ze skóry, a także chroni ja przed czynnikami klimatycznymi. Dzięki temu, ze potrafi on wiązać wodę, odpowiada za odpowiednie nawodnienie skóry, a co za tym idzie za jej jędrność i elastyczność. Co ciekawe, kwas hialuronowy stanowi również barierę ochronną tkanek przed infekcjami bakteryjnymi.
Kwas ten w połączeniu z wodą tworzy żel i może przyciągnąć do siebie prawie 4 000 razy więcej wody, niż wynosi jego masa. Dlatego w kosmetyce jest stosowany na tak szeroką skalę. W połączeniu z innymi substancjami czynnymi wspiera odbudowę kolagenu i elastyny, które są kluczowymi elementami, odpowiadającymi za jędrność i elastyczność, a co za tym idzie, za młody wygląd naszej skóry. :)
Tyle teorii, przejdźmy do praktyki ;)
Po otwarciu taką maskę nakładamy na przygotowaną wcześniej twarz (demakijaż, umycie buzi i piling, żeby składniki się lepiej wchłaniały) i pozostawiamy na wyznaczony czas, ja ją trzymałam około 20 minut. Potem ściągamy maseczkę z buzi i wmasowujemy resztki w skórę.

Jeśli chodzi o mnie, to widziałam od razu, ze moja skóra jest rzeczywiście lepiej napięta, to nawilżenie wręcz widać było gołym okiem. Na prawdę byłam w szoku, ze to aż tak fajnie zadziała. Zachęcona więc rezultatem na pewno sheet masks zagoszczą w mojej pielęgnacji na stałe.

Czy Wy używałyście tego typu maseczek? Jakie są Wasze spostrzeżenia? Jakie maseczki mogłybyście mi polecić?

Mam nadzieję, ze wpis się przydał :) Ja dzisiaj miałam dzień "wolnego" od dzieci, zaliczyłam fryzjera (tak, wyglądam jak milion dolarów, serio :D), a teraz raczę się Two Steps from Hell, ciągle są na tapecie :D
Pozdrawiam

A.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Mój pierwszy raz ;P

Hej!

Jak radzicie sobie z tym gorącem? My jakoś dajemy radę,  z dwojga złego wolę upał, niż zimę (ale tylko taką z chlapą i śniegiem z deszczem, bo słońce i mrozik to uwielbiam).

Dzisiejszy post na szybko, i nie bójcie się, nie będzie żadnych intymnych zwierzeń ;P. Chciałam Wam pokazać tylko moje pierwsze w życiu paznokcie hybrydowe :D. Wiem, że Ameryki tym postem nie odkryję. Ale kolory, jakie mam są takie genialne, że musiałam Wam pokazać :D


Nie ma jak prezentacja na kredkach ;P

























Hybrydy mam dzięki uprzejmości mojej BBF, Justyny :) Miałam tzw. wychodne z domu bez dzieciaków i trzeba było to wykorzystać na babskie posiady, a czymże by były takie babskie posiady bez jakichś kosmetycznych atrakcji :D

Na zdjęciach widzicie paznokcie, które mają około 3 tygodnie. Normalnie wszystko w domu robiłam, z tym, że starałam się np. zakładać rękawiczki przy myciu garów itp. Jak dla mnie taki okres czasu, to super wyglądają. Nie mogę się napatrzeć na ten połysk. Zwykły lakier go czasem traci, a tu lustro. Jestem zakochana :D


A na dokładkę, dla relaksu podrzucam Wam moje trzy ulubione najbardziej w tym momencie, kawałki Two Steps From Hell - normalnie UWIELBIAM, nic więcej nie będę pisać :)













Pozdrawiam! i yczę spokojnego weekendu :D

Anka

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Książeczki edukacyjne - czyli quiet book

Witajcie po przerwie!

Tydzień urlopu męża minął, jak bicza trzasną i czas niestety wracać do codzienności. mimo, ze nie wyjechaliśmy nigdzie, postawiliśmy na wycieczki po okolicy. Zakopane i Rabka-Zdrój. W Rabce są tężnie solankowe, co jest idealne dla osób cierpiących na różne schorzenia, głównie górnych dróg oddechowych. A jako, że tak ja, jak i nasze bliźniaki jesteśmy alergikami, to jeździliśmy sobie tam pooddychać ;). Chłopcy przy okazji mieli frajdę, bo tam mnóstwo atrakcji na placach zabaw, więc zarówno elementy zdrowotne, jak i rozrywkowe były obecne.
Jak już wspomniałam, nasze wycieczki były tylko po okolicy, to jednak najbardziej cieszył mnie fakt bycia razem i to się liczy najbardziej :)

Ale wracając do głównego tematu wpisu, to dzisiaj z innej beczki. Pokazywałam Wam kiedyś, że tam sobie coś robię z filcu. Pod natchnieniem koleżanki postanowiłyśmy robić tzw. "ciche książeczki" dla dzieci. Są one doskonałą alternatywą dla  tabletów, smatfonów itp. a dziecko i tak w podróży nie będzie się nudzić, dzięki takiej książeczce. Poza walorami czysto rozrywkowymi nasze książeczki spełniają również funkcje edukacyjne. Usprawniają małą motorykę, rozwijają kreatywność i wyobraźnię, uczą liczenia i wielu innych rzeczy, w zależności co jest na danej stronie.
Jest do również doskonały prezent dla dziecka, bo książeczki wykonujemy indywidualnie pod kątem preferencji maluchów, wieku i etapu rozwojowego. Poza tym fajniej jest mieć coś oryginalnego i ręcznie zrobionego, niż z metką "made in china" ;).

Pierwsze, prototypowe książeczki uszyłyśmy dla swoich dzieci. Tutaj pokażę Wam zdjęcia książeczek moich chłopaków. Każda strona, to inne "zadanie" i inny sposób zabawy, zatem brak nudy gwarantowany :)


Obie książeczki miały takie same strony, żeby nie było wojny :P Różniły się jedynie kolorem.




Nauka cyferek oraz godzin

Pacynki, doskonałe do mini-teatrzyku

Buzia, której elementy można zmieniać

Droga z różnymi samochodami

































Elementy do buziek i samochodziki są ukryte w kieszonkach, które dziecko również musi nauczyć się samo otwierać i zamykać.




Plecionka

Bucik do nauki wiązania sznurowadeł

Sieć rybacka z mapą skarbów

Piracka mapa skarbów

























































Mini-maskotka
























Elementy przyczepiane są przy pomocy rzepek, więc dziecko z łatwością może je zmieniać.


Więcej propozycji na ciekawe zabawy z dziećmi i inne propozycje książeczek znajdziecie na naszej stronie na Face Book'u - ThroughPlayBook. 
Serdecznie Was zapraszam do zapoznania się z naszą stroną. Będę wdzięczna za Wasze opinie i jeśli uważacie, że to fajna rzecz, prosimy o udostępnianie :)



Na koniec filmik, żeby było jasne, jak książeczka sprawdza się "w akcji". Wybaczcie za koślawe ruchy, ale cięzko mi było trzymać aparat i demonstrować poszczególne strony ;P

 





 Na tym zakończę ten przydługawy wpis :D
Pozdrawiam Was zatem serdecznie, trzymajcie się jakoś w te upały :)

Anka

piątek, 31 lipca 2015

Spacer przy zachodzie słońca

Witajcie1

 Na zakończenie tygodnia mam dla Was makijaż w kolorach idealnie oddających barwy zachodzącego słońca. Dlatego bez zbędnego przedłużania zapraszam na zdjęcia :)





























Kolory świetne na lato, na jesień też się załapią ;) Ale na pewno są doskonałym wyborem dla niebieskiej tęczówki, bo przez kontrast doskonale podbijają jej barwę.

Na zakończenie życzę Wam udanego weekendu. Uprzedzam również, ze w przyszłym tygodniu może nie pojawić się żaden wpis. A to z racji urlopu męża :) Nie planujemy żadnego wyjazdu, ale chcemy ten czas spędzić maksymalnie wspólnie z dziećmi :).

Pozdrawiam zatem serdecznie

Anka

poniedziałek, 27 lipca 2015

Azjatyckie mini-szaleństwo

Hej!
Jak Wam minął weekend? U nas spokojnie, dzięki Bogu zawirowania zdrowotne chyba się powoli zaczynają kończyć :). weekend spędziłam z najbliższymi, więc tak, jak lubię najbardziej :)

Dzisiaj chciałam Wam pokazać moją paczuszkę koreańskich "dobroci", które kupiłam sobie na wyprzedaży u Gangnam Freaks. I powiem Wam szczerze, ze to, co otrzymałam przerosło moje oczekiwania :)

Zamówiłam następujące rzeczy: dwa notesiki do słówek (tak mam zamiar się uczyć, żeby nie zapomnieć wszystkiego, a te kolorowe notesiki mam nadzieję, będą doskonała motywacją :D ), krem BB Boscians i rzepkę do włosów, ot takie pierdółki :D Listonosz przynosi paczkę, a tu szok! Oprócz zamówionych rzeczy dostałam jeszcze maskę typu "sheet mask" z kwasem hialuronowym, pisak Rilakkuma, róż do policzków Babyface i dwie próbki kremu wodnego It's skin i kremu z kawiorem tej samej firmy. Było mi bardzo miło, gorąco podziękowałam oczywiście za te wszystkie dobroci i przez tydzień nawet tego nie otwierałam, bo tak to ślicznie wyglądało w  woreczku (wiem, że nie do końca ze mną wszystko w porządku ;)  ).























A oto i poszczególne rzeczy :) Będzie dużo zdjeć.
 Lojalnie ostrzegam ;)

Notesiki i pisak:

























































Rzepka ;)


















Krem BB


















Maseczka




Nie mam zielonego pojęcia, co tu jest napisane :D










































Róż do policzków w ślicznym morelowym kolorze, czyż opakowanie nie jest słodkie :)





















Tak więc wyglądają moje skarby :D Jak tylko zdobędę się na wysiłek, żeby je naruszyć, możecie spodziewać się bliższych opisów :)



Spójrzcie, jakie miałam cudowne niebo podczas tych upałów :)



















Babia Góra




















Pozdrawiam Was zatem cieplutko i życzę mnóstwo pozytywnej energii na ten tydzień :)

Ania

środa, 22 lipca 2015

Moja Panna Młoda, czyli Edzia w roli głównej

Hej!

Znowu mała przerwa w blogowaniu, ale nie mogę się po prostu ostatecznie pożegnać z tymi lekarzami... Chyba to znacie, ze jak już się zacznie chodzić, to potem się tak ciągnie, bo jeszcze to, jeszcze tamto i mi tak już prawie miesiąc mija i mam tego dosyć powoli...

Dzisiaj chciałam Wam pokazać makijaż, jaki wykonałam mojej przyjaciółce na jej własny ślub. Makijaż prosty, idealnie pasujący do każdego typu urody i każdego koloru oczu. Dodatkowo sprawdza się idealnie przy opadającej powiece. A zatem, żeby nie przedłużać, przedstawiam Wam Edytę. Widzicie tu, nota bene, ostatnie zdjęcie w jej życiu, jako panny, czujcie się więc wyróżnione :D

























Moim skromnym zdaniem wyszło całkiem fajnie. Grunt, ze Panna Młoda była zadowolona. I od razu uprzedzam pytania, Edyta nie ma sztucznych rzęs, to są jej naturalne!!! W życiu nie widziałyście takich długich rzęs, pozazdrości...


Nie mam więcej zdjęć, te też były robione na szybko, poza tym nie jestem mocna w fotografowaniu ;P


Na dokładkę pokażę Wam siebie w tym samym makijażu, ażeby stało się zadość moim słowom, że on każdemu pasuje ;)


























To by było na tyle. Pozdrawiam Was ciepło i życzę dużo lodu w kostkach i zimnych napoi, które pomogą w przetrwaniu tych upałów, na które w sumie nie narzekam. Wolę to, niż zimę :P


Anka