Witajcie !!!
Dzisiaj wpis nietypowy, dawno takiego na blogu nie było (normalnie wstyd...), a te osoby, które mają podobny gust muzyczny, jak ja, już po tytule wiedzą, o czym będę pisać :).
"Składam się z ciągłych powtórzeń" to pierwszy studyjny, solowy album Artura Rojka. Płytę zakupiłam na Allegro, bo nawet z kosztami przesyłki zapłaciłam prawie 10zł mniej, niż w Empiku :P.
Album w całości ukazał się w kwietniu tego roku i już osiągnął status platynowej płyty. Nic dziwnego, bo fani Artura Rojka na pewno się nie zawiodą (ja jestem zachwycona).
Na albumie mamy 10 utworów. Beksa to utwór, który ukazał się już w lutym, również Lato 76 zaprezentowane było wcześniej. Płyta jest w ładnym, prostym tekturowym opakowaniu.W środku mamy czarno białe, klimatyczne zdjęcie, a s specjalnej kieszonce w okładce płyty mamy jeszcze jeden arkusz z tekstami piosenek i ciekawym, trochę mrocznym zdjęciem.
Co do warstwy muzycznej, to wszystkie utwory bardzo przypadły mi do gustu, a te które gdzieś na początku jakoś mnie nie zachwycały, po kilkukrotnym przesłuchaniu zyskały na poznaniu i teraz są moimi ulubionymi (np. Czas który pozostał). Powiedziałabym, że mamy tu podobny klimat, jak za czasów Rojka w Myslovitz, wszystko brit rockowe, nie jest to jednak cała prawda, ponieważ w trakcie słuchania płyty wyłapujemy różne inne "smaczki" muzyczne. Określiła bym to w ten sposób, że ta płyta w trakcie słuchania, rozwija się, jak nuty zapachowe w perfumach. Najpierw mamy to "pierwsze uderzenie", a dopiero, jak zaznajamiamy się z płytą bardziej, wchodzimy głębiej w tą muzyczną krainę rozmaitości i docieramy do jej głębi, jak w perfumach do nut bazy. Wszystkie te dodatki są jednak bardzo wyważone i nawet, jeśli mamy w jakimś utworze fragment elektroniczny, to nie jest on nachalny i kiczowaty, wszystko komponuje się idealnie.
Co do tekstów, to z nimi jest identycznie, jak z muzyką, zyskują na bliższym poznaniu :). Teksty są przemyślane.Widać, że Artur Rojek pracował mocno nad tą płytą i nie jest ona komercyjnym tworem, żeby tylko zarobić szybko kasę (zresztą akurat u tego artysty nie ma obawy o takie posunięcia, on żyje tą muzyką i nie sądzę, że zgodziłby się wypuścić coś tylko dla pieniędzy, a bez tej głębi właśnie). Teksty, tak jak i muzyka są bardzo melancholijne, niektóre wręcz dołujące. Osobiście doskonale odnajduję się w takiej klimatyce, bo sama jestem osobą raczej taką zadumaną i o bardziej pesymistycznym usposobieniu, jeśli można to tak ująć :). W kwestii więc "osobowościowej" doskonale dogaduję się z tą płytą. Widzę w niej swoje emocje i czuję, że gdzieś ta płyta jest też częścią wnętrza Pana Rojka, zresztą pierwszy utwór, czyli Lato 76, jest zapisem autentycznych wspomnień autora. Stąd polecam jej słuchać raczej na spokojnie z zachowaniem intymnej atmosfery. Na pewno do słuchania przy sprzątaniu się nie nadaje :P.
Podsumowując, mogę powtórzyć tylko za Korą: "KOCHAM! KOCHAM!! KOCHAM!!!" (Dla niewtajemniczonych, pani Kora jest od jakiegoś czasu jurorką w Must Be The Music i to są zazwyczaj jej słowa, kiedy ocenia wysęp jakiegoś zespołu, który szczególnie przypadł jej do gustu ;).). Zatem jeśli również chcecie zanurzyć się w tą misternie splecioną sieć estetyki Artura Rojka, gorąco polecam zakup tego albumu. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie :).
To by było na tyle, ja od kilku miesięcy jestem zakochana w tej płycie i słucham jej namiętnie na okrągło, jeśli tylko mam sposobność :).
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego tygodnia!!!
Anka vel Faratonga :P
Blog głównie poświęcony kosmetykom i muzyce, czasem wkradnie się coś kulinarnego ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miłość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miłość. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 7 października 2014
wtorek, 5 lutego 2013
Co mi w duszy gra
Witajcie!
Dzisiejszy wpis, w ramach odskoczni, będzie muzyczny :) Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma piosenkami, które w ostatnim czasie jakoś bardzo wbiły mi się w głowę. Nie będzie to jakiś jeden gatunek, po prostu mieszanka wybuchowa, jak to zresztą u mnie bywa, jeśli chodzi o muzykę.
Zatem do sedna. Zacznę od mocniejszego uderzenia, a potem będziemy się stopniowo wyciszać ;)
Na pierwszy ogień leci Manowar - Warriors of the World United z płyty Warriors of the World (2002r.)
Oczywiście mnie, jak to mnie, zahipnotyzowały pierwsze uderzenia, (jak włączycie, to będziecie wiedzieć o co mi chodzi), Poza tym gitara też jest świetna, lubię takie klasyczne mocne riffy, bez zbytnich udziwnień i dużej ilości solówek (w przeciwieństwie, do mojego Małżonka, który wręcz lubuje się w solówkach). Lubię też chór, który słychać na wstępie.Utwór dosyć długi, ale za to jak fajnie się go słucha w samochodzie - czuję się jak wojownik :D. Ogólnie piosenka dobra na odstresowanie i do samochodu. Oczywiście, śpiewamy wszyscy razem "Brothers everywhere raise your hands into the air we're warriors warriors of the world..." :)
Kolejny numer, to rzecz zespołu już Wam znanego (pisałam o nim TUTAJ) - czyli nasi Leśni ziomkowie - Korpiklaani. Jako, ze przeciwieństwa maja się ku sobie, a ja jestem totalną abstynentka, lubię piosenki o alkoholu ;P. I tak utwór o jakże dumnie brzmiącym tytule - Vodka (singiel wydany w 2009r.) znalazł się w moim zestawieniu, ulubionych ostatnio dźwięków. A stało się to za sprawą:
Kolej na coś całkiem nie pasującego do poprzedników, czyli utwór trance'owy :D Delerium feat. Sarah McLachlan - Silence (Niels van Gogh vs. Thomas Gold Remix 2008). Nie wiem, w sumie dlaczego ta piosenka. Po prostu przy niej odpływam... Powiem Wam, że jestem uzależniona od muzyki :p. A ten kawałek jest taki... Smutny, w sensie, nie jakiś skoczny, ani wesolutki, tylko taki no właśnie smutny :). Lubię i tyle.
I na koniec coś całkiem dla wyluzowania się i wyciszenia. Enya - May It Be ze ścieżki dźwiękowej do Władcy Pierścieni. Bardzo lubię Enyę. Jej utwory są takie kojące, przenoszą mnie w inny, baśniowy świat. Myślę, że to wszystko za sprawą jej głosu, który jest naprawdę niesamowity. Sama piosenka jest jedną z moich ulubionych, a to przez Władcę Pierścieni własnie, którego jestem ogromną fanka. Zarówno filmu, jak i wersji książkowej, którą przeczytałam jak do tej pory 4 razy, ale zamierzam w najbliższym czasie po raz kolejny przemierzyć Śródziemie :). Co do filmu, to też widziałam gdzieś 4 razy wszystkie części. Raz nawet z Bratem i Kolegą oglądaliśmy wszystkie trzy części z rozszerzeniami na raz. Ponad 9 godzin przed ekranem - niezły maraton :D. Ale mnie potem tyłek bolał... Już chyba więcej bym tego nie powtórzyła. Zresztą, co ja gadam, przy moich Brontosikach pół godziny ogladania w spokoju Mody na sukces jest wyzwaniem, a co dopiero 9 godzin :D:D:D.
Posłuchajcie więc Enyę i odpłyńcie hen daleko do Shire, a potem gdzie Was poniesie zew przygody - Rivendell, Rohan, a może i jeszcze dalej...
Dzisiejszy wpis, w ramach odskoczni, będzie muzyczny :) Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma piosenkami, które w ostatnim czasie jakoś bardzo wbiły mi się w głowę. Nie będzie to jakiś jeden gatunek, po prostu mieszanka wybuchowa, jak to zresztą u mnie bywa, jeśli chodzi o muzykę.
Zatem do sedna. Zacznę od mocniejszego uderzenia, a potem będziemy się stopniowo wyciszać ;)
Na pierwszy ogień leci Manowar - Warriors of the World United z płyty Warriors of the World (2002r.)
Oczywiście mnie, jak to mnie, zahipnotyzowały pierwsze uderzenia, (jak włączycie, to będziecie wiedzieć o co mi chodzi), Poza tym gitara też jest świetna, lubię takie klasyczne mocne riffy, bez zbytnich udziwnień i dużej ilości solówek (w przeciwieństwie, do mojego Małżonka, który wręcz lubuje się w solówkach). Lubię też chór, który słychać na wstępie.Utwór dosyć długi, ale za to jak fajnie się go słucha w samochodzie - czuję się jak wojownik :D. Ogólnie piosenka dobra na odstresowanie i do samochodu. Oczywiście, śpiewamy wszyscy razem "Brothers everywhere raise your hands into the air we're warriors warriors of the world..." :)
Kolejny numer, to rzecz zespołu już Wam znanego (pisałam o nim TUTAJ) - czyli nasi Leśni ziomkowie - Korpiklaani. Jako, ze przeciwieństwa maja się ku sobie, a ja jestem totalną abstynentka, lubię piosenki o alkoholu ;P. I tak utwór o jakże dumnie brzmiącym tytule - Vodka (singiel wydany w 2009r.) znalazł się w moim zestawieniu, ulubionych ostatnio dźwięków. A stało się to za sprawą:
- skrzypeczek, które uwielbiam w takim wydaniu
- fajnej, skocznej i wesołej melodii, która w ten marny, zimowy czas dodaje mi pozytywnej energii :)
- oczywiście, prostej i nieskomplikowanej tematyki, czyli nie trzeba zagłębiać się zbytnio w warstwę tekstową, tylko się słucha i już jest fajnie :)
Kolej na coś całkiem nie pasującego do poprzedników, czyli utwór trance'owy :D Delerium feat. Sarah McLachlan - Silence (Niels van Gogh vs. Thomas Gold Remix 2008). Nie wiem, w sumie dlaczego ta piosenka. Po prostu przy niej odpływam... Powiem Wam, że jestem uzależniona od muzyki :p. A ten kawałek jest taki... Smutny, w sensie, nie jakiś skoczny, ani wesolutki, tylko taki no właśnie smutny :). Lubię i tyle.
I na koniec coś całkiem dla wyluzowania się i wyciszenia. Enya - May It Be ze ścieżki dźwiękowej do Władcy Pierścieni. Bardzo lubię Enyę. Jej utwory są takie kojące, przenoszą mnie w inny, baśniowy świat. Myślę, że to wszystko za sprawą jej głosu, który jest naprawdę niesamowity. Sama piosenka jest jedną z moich ulubionych, a to przez Władcę Pierścieni własnie, którego jestem ogromną fanka. Zarówno filmu, jak i wersji książkowej, którą przeczytałam jak do tej pory 4 razy, ale zamierzam w najbliższym czasie po raz kolejny przemierzyć Śródziemie :). Co do filmu, to też widziałam gdzieś 4 razy wszystkie części. Raz nawet z Bratem i Kolegą oglądaliśmy wszystkie trzy części z rozszerzeniami na raz. Ponad 9 godzin przed ekranem - niezły maraton :D. Ale mnie potem tyłek bolał... Już chyba więcej bym tego nie powtórzyła. Zresztą, co ja gadam, przy moich Brontosikach pół godziny ogladania w spokoju Mody na sukces jest wyzwaniem, a co dopiero 9 godzin :D:D:D.
Posłuchajcie więc Enyę i odpłyńcie hen daleko do Shire, a potem gdzie Was poniesie zew przygody - Rivendell, Rohan, a może i jeszcze dalej...
Mam nadzieje, ze na końcu udało Wam sie otrząsnąć i odrobinę wyciszyć po początkowym wstrząsie :). Chętnie poznam Wasze "piosenki-przylepy", czzlyi, co Wam aktualnie w duszy gra :D
Pozdr
Anka
sobota, 26 stycznia 2013
Awangarda :P
Hej!
Ten post będzie prezentacją iście niewyjściowego makijażu. Ale jak to ja, mam zamiar z nim wyruszyć "do ludzi", czyli na rodzinne przyjęcie (urodziny dziecka, więc kolory jak najbardziej na miejscu :P). Oczywiście na zakupy też bym tak poszła, a co :D
Ok, żeby nie przedłużać, wrzucam zdjęcia :) Dodaję wszystkie, jakie zrobiłam, bo naprawdę bardzo mi się efekt podoba. Może nie obserwują mnie miliony :P ale nie przeszkadza mi to w dobrej zabawie, naprawdę uwielbiam te moje paćkania :P Cieszę się, ze Wam się też podobają, skoro tu jesteście :). Dzięki!
Jak zwykle słuchawki, do malowania muszę mieć muzykę :P Im ostrzejsza, tym lepiej :D
To tyle, pozdrawiam Was i życzę dużo koloru na co dzień :D
Ten post będzie prezentacją iście niewyjściowego makijażu. Ale jak to ja, mam zamiar z nim wyruszyć "do ludzi", czyli na rodzinne przyjęcie (urodziny dziecka, więc kolory jak najbardziej na miejscu :P). Oczywiście na zakupy też bym tak poszła, a co :D
Ok, żeby nie przedłużać, wrzucam zdjęcia :) Dodaję wszystkie, jakie zrobiłam, bo naprawdę bardzo mi się efekt podoba. Może nie obserwują mnie miliony :P ale nie przeszkadza mi to w dobrej zabawie, naprawdę uwielbiam te moje paćkania :P Cieszę się, ze Wam się też podobają, skoro tu jesteście :). Dzięki!
Jak zwykle słuchawki, do malowania muszę mieć muzykę :P Im ostrzejsza, tym lepiej :D
To tyle, pozdrawiam Was i życzę dużo koloru na co dzień :D
wtorek, 16 października 2012
Piosenki o miłości
Hej! Ten post będzie poświęcony słodyczy, czyli uczuciu za którym każdy na ziemi chyba tęskni :). Miłość, słowo wszystkim znane, ale jakże dziś nadużywane. W zasadzie każdy ma swoje rozumienie miłości. Z jednej strony to jest piękne, bo miłość ma tyle obliczy, co ludzi na ziemi, jednak z drugiej strony niektóre jej oblicza delikatnie mówiąc mrożą mi krew w żyłach...
Nie musicie się obawiać, mój post nie będzie poświęcony piosenkom Pani G. Andrzejewicz, A. Piasecznego itp. Mam ochotę przedstawic Wam dzisiaj kilka obliczy miłosci, w piosenkach, które lubię, ale które niekoniecznie tą słodyczą epatują :P. Oczywiście temat nie zostanie tu wyczerpany. Może go kiedyś uzupełnię.
A oto kilka przeze mnie wybranych utworów. Miłego słuchania zatem :)
Na pierwszy ogień Happysad - Pani K z albumu "Mów mi dobrze"
Bezpośrednio o różnych obliczach miłości
Pani K - Happysad
Miłość młodzieńcza czyli Happysad po raz drugi W piwnicy u dziadka - "Mów mi dobrze"
W piwnicy u dziadka - Happysad
Miłość w wydaniu Rammastein - trochę przerażająca, zwłaszcza druga piosenka
Ohne dich z albumu "Reise Reise"
Stein um stein "Reise Reise" - Miłość zaborcza, choć to chyba bardzo delikatnie powiedziane, chora miłość, tak chyba lepiej.
Teraz czas na mój ukochany zespół - MYSLOVITZ :) i tu aż trzy piosenki :)
Miłość niespełniona, czyli "Alexander" z albumu "Miłość w czasach popkultury"
Miłość nostalgicznie 1 czyli My "Miłość w czasach popkultury"
Nostalgicznie 2 - Chciałbym umrzeć z miłości - album "Korova Milky Bar". Osobiście ta piosenka, choć może dla niektórych banalna, jest moim nr 1 jeśli chodzi o piosenki o miłości. Tak, chciałabym umrzeć z miłości :).
Myslovitz zdominowało post, ale nic nie poradzę, że to moi ulubieńcy ;).
Na tym kończę ten wpis. Myślę, że poszperam jeszcze w swoich mp3 w poszukiwaniu innych piosenek o miłości. Wydaje mi się że te 7 piosenek wystarczy jak na jeden raz. W ogóle planuję robić co jakiś czas takie tematyczne zestawienia piosenek. Jeśli macie jakieś propozycje, podzielcie się, może coś wykombinuję.
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu :D!!!
Faratonga
Nie musicie się obawiać, mój post nie będzie poświęcony piosenkom Pani G. Andrzejewicz, A. Piasecznego itp. Mam ochotę przedstawic Wam dzisiaj kilka obliczy miłosci, w piosenkach, które lubię, ale które niekoniecznie tą słodyczą epatują :P. Oczywiście temat nie zostanie tu wyczerpany. Może go kiedyś uzupełnię.
A oto kilka przeze mnie wybranych utworów. Miłego słuchania zatem :)
Na pierwszy ogień Happysad - Pani K z albumu "Mów mi dobrze"
Bezpośrednio o różnych obliczach miłości
Pani K - Happysad
Miłość młodzieńcza czyli Happysad po raz drugi W piwnicy u dziadka - "Mów mi dobrze"
W piwnicy u dziadka - Happysad
Miłość w wydaniu Rammastein - trochę przerażająca, zwłaszcza druga piosenka
Ohne dich z albumu "Reise Reise"
Stein um stein "Reise Reise" - Miłość zaborcza, choć to chyba bardzo delikatnie powiedziane, chora miłość, tak chyba lepiej.
Teraz czas na mój ukochany zespół - MYSLOVITZ :) i tu aż trzy piosenki :)
Miłość niespełniona, czyli "Alexander" z albumu "Miłość w czasach popkultury"
Miłość nostalgicznie 1 czyli My "Miłość w czasach popkultury"
Nostalgicznie 2 - Chciałbym umrzeć z miłości - album "Korova Milky Bar". Osobiście ta piosenka, choć może dla niektórych banalna, jest moim nr 1 jeśli chodzi o piosenki o miłości. Tak, chciałabym umrzeć z miłości :).
Myslovitz zdominowało post, ale nic nie poradzę, że to moi ulubieńcy ;).
Na tym kończę ten wpis. Myślę, że poszperam jeszcze w swoich mp3 w poszukiwaniu innych piosenek o miłości. Wydaje mi się że te 7 piosenek wystarczy jak na jeden raz. W ogóle planuję robić co jakiś czas takie tematyczne zestawienia piosenek. Jeśli macie jakieś propozycje, podzielcie się, może coś wykombinuję.
Pozdrawiam Was serdecznie i do następnego razu :D!!!
Faratonga
Subskrybuj:
Posty (Atom)