Ale po kolei. Data 1 sierpnia, to nie tylko koncert Madonny (która swoją drogą doskonale zdawała sobie sprawę, że wywoła "burzę" wybierając ten termin na swój koncert. Rozumiem głosy sprzeciwu, ale nic nie poradzimy, biznes, to biznes... niestety...). Otóż 68 lat temu w Warszawie wybuchło powstanie przeciw niemieckiemu okupantowi. Godzina W - 17:00, to godzina rozpoczęcia całej akcji. Teraz proszę o wybaczenie, ale posłużę się stroną internetową Do broni i zacytuję notatkę o Powstaniu Warszawskim, żeby przypomnieć to, o czym na pewno każdy z nas się uczył na historii.
''Powstanie Warszawskie 1944, to wystąpienie zbrojne przeciwko wojskom niemieckim, okupującym stolicę, zorganizowane przez Armię Krajową w dniach 1 sierpnia 31 października 1944 roku. Powstanie Warszawskie 1944 zostało przeprowadzone w ram ach akcji „Burza”. Za poczatek powstania warszawskiego uznaje się datę 1 sierpień 1944, czas - tzw. Godzina W. Głównym celem powstania warszawskiego było obalenie Niemców, a także ratowanie suwerenności, kształtu granicy wschodniej sprzed wojny, a także obrona przed stworzeniem w Warszawie władz państwowych narzuconych przez ZSRR. Istotną rolę jeśli chodzi o działania zbrojne odegrał T. Bór Komorowski. Dziś śladem po tych działaniach jest Muzeum powstania warszawskiego.
Powstanie 44, bez wątpienia zaliczane jest do jednego z najistotniejszych wydarzeń końca wojny.
W przeddzień wybuchu Powstania Warszawskiego do ludności zaapelował Związek patriotów Polskich, apelując do walki przeciwko niemieckiemu okupantowi. Zbliżająca się Armia Czerwona, jej sukcesy na froncie i ryzyko dalszego powodzenia przesądziły o wybuchu powstania. Polscy dowódcy - m.in. Bór Komorowski, oceniali, że walki zostaną przeprowadzone szybko i potrwają zaledwie kilka dni, w rzeczywistości trwały aż 63 dni.
W momencie wybuchu Powstanie Warszawskie niemieckie siły zbrojne (Wehrmacht), otrzymały od Hitlera rozkaz zrównania Warszawy z ziemią, miasto miało przestać istnieć. Plan nie do końca się spełnił, jednak straty poniesione podczas dwumiesięcznych walk były ogromne. Powstanie 44 - straty po stronie polskiej wyniosły około 10 tys. zabitych i 7 tys. zaginionych, 5 tys. rannych żołnierzy oraz od 120 do 200 tysięcy ofiar spośród ludności cywilnej. Wśród Niemców było 10 tys. zabitych, 7 tys. zaginionych, 9 tys. rannych żołnierzy oraz 300 zniszczonych czołgów i samochodów pancernych."
Wokół całego tego powstania jest wiele kontrowersji, a główna tyczy się tego, czy w ogóle organizacja takiej akcji miała sens, ze względu na wiele niewinnych ofiar. Ale wydaje mi się, że nie powinno się tego roztrząsać, a już na pewno ja nie czuję się do tego kompetentna. Myślę jednak, że gdyby nam przyszło żyć w tamtych czasach, to też na pewno chcielibyśmy zrobić wszystko, żeby nie dać okupantowi satysfakcji, że staliśmy się mu całkiem poddani i dopóki będzie w nas siła walki, dopóty będziemy się bronić.
I jak by na to nie patrzeć, był to akt heroizmu. Ale powiem Wam, że najbardziej mnie boli to, że mimo tego, że nasza historia tak naznaczona krwią i bohaterstwem ludzi walczących o niepodległość Polski, można spotkać tyle przykrych incydentów, które jawnie stoją w sprzeczności z dobrem państwa i jego obywateli. Nie będę się tu w politykę mieszać, bo to bez sensu, choć każdy z nas widzi, że ci na Wiejskiej bardziej martwią się o swoje interesy, niż o nas.
Jednak najbardziej dziwi mnie fakt, że zmiany w edukacji, które mają na celu eliminację historii z listy przedmiotów obowiązkowych są tak silnie forsowane. No ludzie, nie popadajmy w paranoję. Przecież kiedy historia przestanie być ważnym elementem edukacji, to jest to równoznaczne z tym, że młodzież powoli przestanie się interesować swoim krajem, kulturą, dziedzictwem itd., itd. Staniemy się jedną szara masą, podatną na wpływy innych. Bo nieliczni będą tylko wiedzieli, jaką cenę przyszło płacić minionym pokoleniom za to, że teraz możemy sobie żyć spokojnie, klepać w klawisze i siedzieć na Facebooku... A najbardziej przykre jest to, że nawet ludzie spoza naszego kraju potrafią docenić męstwo naszych przodków, a my tak jakbyśmy się tego wstydzili. Mam nadzieję, ze Rząd przyjdzie po rozum do głowy i zrezygnuje z tego głupiego pomysłu, da tym samym przykład swojego patriotyzmu. Bo chyba lepszym posunięciem byłaby np. historia Polski w wersji podstawowej, jako obowiązkowy przedmiot na maturze, zamiast matematyki. Bo mimo tego, że większość pewnie uczyłaby się metodą "zakuć, zdać, zapomnieć". To nie wierzę, że choć jedno wydarzenie, jedna data nie utkwiłaby w pamięci takiego maturzysty. A to już by był moim zdaniem sukces.
Na koniec chciałabym jeszcze zamieścić tu klip Sabatona Uprising, który to utwór mówi właśnie o Powstaniu Warszawskim.
To by było na tyle, pozdrawiam ciepło. Pamiętajmy o tych, którzy polegli za naszą wolność i nie dajmy się przerobić w szarą, bezwolną masę.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)