sobota, 18 sierpnia 2012

Trening czyni mistrza

Siema! :D
Dziś sobotni poranek, chłopaki śpią, a ja mogę oddać się na chwile blogowemu relaksowi. Pogoda za oknem śliczna, słoneczko przyjemnie ciepło, ale nie za gorąco, wreszcie sierpień wygląda tak, jak powinien wyglądać :P.

Dzisiejszy post będzie początkiem serii wpisów, które będą zawierały głownie zdjęcia z krótkimi opisami moich makijażowych treningów. Jak w tytule jest napisane "trening czyni mistrza". Postanowiłam zatem w myśl tej zasady w miarę możliwości 1-2 makijaży dziennie wykonać (dwa, bo mam dwoje oczu :P ) i relacjonowac moje poczynania właśnie tu na blogu.
Ponieważ bardzo lubię się malować, zwłaszcza oczy, to też jest jedna z form relaksu dla mnie, stwierdziłam, że dobrze byłoby sobie wyrobić technikę. Stąd też to  moje przedsięwzięcie. Mam głęboką nadzieję, że z każdym makijażem będzie coraz lepiej, ładniej i bardziej profesjonalnie. Wiem, że moje dotychczasowe "malowidła" nie były najwyższych lotów, ale ćwiczeniami i pracą mam zamiar to poprawić. Przy okazji będzie pole do popisu dla moich pędzli, najlepszy test dla nich.
A całą tę serię dedykuję osobom, które maja jakieś marzenie (nie koniecznie makijażowe), ale boją się z rożnych względów jego realizacji. Nie bójcie się, tylko zaciśnijcie zęby, weźcie się w garść, bo jak Wy tego nie zrobicie, to nikt za Was nie zrobi. A po co żałować całe życie, że szansa przeszła koło nosa? Cieżką pracą i samozaparciem można dokonać wszystkiego :) POWODZENIA!!!

Teraz przechodzimy do meritum, czyli moje pierwsze "ćwiczenia" :)

Makijaż 1



















To makijaż inspirowany jednym ze zdjęć miesięcznika Uroda z marca 2010r. Nadawałby się raczej na wieczór, gdyż jest dosyć ciemny. Mój aparat trochę zjada kolory, w rzeczywistości był o dwa tony ciemniejszy.
 Od razu zaznaczę, ze to było tylko malowanie oka, buzia bez podkład. Nawet bazy pod cienie nie dawałam, bo i tak zaraz zmywałam oba "dzieła", a trudno do ludzi wyjść z dwoma rożnymi oczami :P. Brwi też moje naturalnę, nie reguluję, bo nie lubię, zaznaczam tylko brązowa kredką, czego tu również nie zrobiłam :)
 Błędy:
Jak widać ten różowow-fioletowy wyjechał mi za bardzo do góry i wyglądam, jakbym miała podbite oko, niemniej jednak nie wyszło najgorzej i pokazałabym się z takim makijażem w szerszym gronie.

Tu wykorzystane głównie cienie z mini paletki Wibo (takie poczwórne w Rossmanie są z jedwabiem bodajże...). Kolor bazowy to czerń ze Sleeka. Tusz Maybelline One By One Satin Black. A kreska nowym Eyelinerem w pisaku z FM Make Up

Co się udało:
Wyszła mi kreska (huuuurrraaa !!!). Odkryłam na nią patent - wspomniany wyżej eyeliner W PISAKU i malowanie krechy z otwartym okiem. Ponieważ ja jestem ślepa, zamknięcie jednego oka sprawiało, że byłam jeszcze bardziej ślepa. A tak otwarte oczka, wzrok co prawda słaby, ale jedno koko wspiera drugie :P, we dwójkę zawsze raźniej.

Makijaż 2



















Tutaj wersja raczej dzienna, odcienie żółtego i turkusu, w sam raz na słoneczne letnie dni :). Makijaż wykonany paletką Paradise Lagoon - Blue Ocean (My Secret - klik).
Po wykonaniu bazowego makijażu postanowiłam dodać kreskę na górnej powiece.




















Z kreską u góry chyba nawet lepiej, tak mi się z egipskimi klimatami kojarzy. I jak widać, pierwsze ćwiczenia już  przyniosły efekty, z tej kreski jestem bardzo zadowolona :D.

Postanowiłam jeszcze bardziej zaszaleć i machnąć kreskę też u dołu na styl "kociego oka".




















Z kreski jestem nadal zadowolona :D. Choć tu kolory zostały przyćmione przez eyeliner. Myślę, że można by z tego wyodrębnić trzeci makijaż. Oczy tylko obrysowane na kształt "kociego oka" czarnym eyelinerem, do tego delikatny naturalny róż na policzki w wersji łagodniejszej na ustach szminka/błyszczyk w neutralnym kolorze, lub dla odważnych pomarańczowa czerwień.


To tyle. Zapraszam na moje dalsze treningi i trzymam kciuki za Wasze marzenia.
Faratonga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)