Z racji tego, że dzisiejszy dzień Tłustym Czwartkiem zowią, chciałam podzielić się z Wami moim przepisem na chrust, czy jak kto woli faworki. Karnawał się kończy, więc można zaszaleć trochę z kaloriami, a co :D
Zatem przechodzimy do sedna,
Składniki:
- 2 szklanki mąki
- 2 jajka
- łyżka spirytusu
- szczypta soli
- 4 łyżki śmietany
- łyżka dowolnego tłuszczu (ja daję łyżkę margaryny)
Wykonanie (dziecinnie proste)
Wszystkie składniki wymieszać i wyrobić gładkie ciasto (w razie potrzeby dodać mąki). Po wyrobieniu zostawić przykryte na około pół godziny, aby odpoczęło, po czym rozwałkować na cienkie placki grubości około 2-3mm. Kidy ciasto już rozwałkowane należy je pociąć na paski długości około 10cm i szerokie na 2cm. Pośrodku każdego paseczka robimy niewielkie nacięcie, na około 2cm, i jeden koniec przekładamy przez tą dziurkę (ostrożnie, żeby nie potargać ciasta) i przeciągamy na drugą stronę. Gotowe ciasteczka pieczemy na gorącym oleju aż będą złociste. Po odsączeniu na papierowym ręczniczku wystarczy posypać cukrem pudrem i zajadać :D
PS Swój chrust piekę we frytkownicy na zwykłym oleju roślinnym (temperatura jak do pieczenia frytek). Ale moja babcia piekła w garnku gdzie było pół na pół oleju ze smalcem, nie wiem, czym to się różni i co daje ten smalec, ale gdyby ktoś miał ochotę, to taki sposób też istnieje :)
A teraz kilka fotek
Ciasteczka w trakcie tworzenia (jak widać kształty bardzo fantazyjne i długość też :P )
Pieczenie
Czas pozbyć się nadmiaru tłuszczyku :P
Et voila, smacznego :)
Dajcie znać, czy Wam wyszło i czy lubicie w ogóle te ciasteczka.
Pa pa :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)