czwartek, 3 stycznia 2013

Hobbit

źródło


Cześć wszystkim! Dzisiejszy wpis niecodzienny, żeby trochę odetchnąć od makijaży mała recenzja filmowa :). Zapraszam i miłej lektury.



Od 28.12. wszystkie kina namiętnie wyświetlają Hobbita :). Sama jako fanka i ogromna miłośniczka fantasy, zwłaszcza Pana Tolkiena, miałam ogromną ochotę obejrzeć ten film:) Mama była tak dobra, że zaopiekowała się naszymi Rozrabiakami, a ja z mężem wyruszyliśmy na randkę ;D do kina.

Wiem, że sieć aż huczy od tego, że film "cienki", nic się nie dzieje, nuda itd., itp. No tak, początek rzeczywiście jest raczej spokojny. Ale z moich obserwacji wynika, że po prostu pan Peter Jackson zrobił to celowo.
Jeśli ktoś widział gabarytowo Trylogię "Władcy Pierścieni" i książeczkę "Hobbit" zrozumie, że nie ma się co dziwić przydługiemu wstępowi do filmu. "Hobbit" jest książeczką, w moim mniemaniu raczej cienką, w sensie ilości kartek, a Trylogia ma te trzy i to spore tomy. Zatem w zasadzie, patrząc na to, że Pan Jackson tego "maluszka" rozbił na trzy filmy, Władca Pierścieni mógłby iść nawet w sześciu częściach, bo byłoby co nakręcić. Ale nie zostało to zrobione, bo przy czwartej części, już wszyscy mielibyśmy dość, i nie byłoby tylu chętnych. A z ciekawej i ekscytującej opowieści zrobiłby się 1256 odcinek "Klanu". A tego twórcy LOTR nie chcieli. Dlatego skończyło się na trzech długich częściach, ale za to mocno trzymających w napięciu i wbijających w fotel.


źródło

Ale powróćmy do naszego "Hobbita". W sumie mała historia została rozbita na 3 filmy. Po co? Proste - marketing. Na trzech filmach więcej zarobią, niż na jednym. Myślę, że to był główny cel, niestety... Pan Jackson nie jest w ciemię bity i wie, że skoro był taki szał na Władcę Pierścieni, to ludzie chętnie zobaczą kolejną jego produkcję. A do zrobienia dobrego filmu miał wszystko. Pieniądze, popularność uzyskaną dzięki LOTR, dobrego literata (Pan Tolkien ś.p.) no i najważniejsze - ciekawą historię. W sumie to go nawet rozumiem. Żyjemy w kapitalistycznych czasach, gdzie bądź, co bądź, kasa się liczy i jak bym miała możliwość, to sama robiłabym wszystko, żeby tej kasy mieć więcej, jeśli to możliwe, aniżeli mniej, no logiczne :). Niemniej jednak, fajnie by było myśleć, że ktoś robi coś nie tylko dla chęci zysku :). Ale nie ważne.



źródło


Osobiście mi film się bardzo podobał, mojemu mężowi zresztą też. Nie przeraził mnie wstęp. Powiem Wam tak, nie ma się co dziwić komentarzom widzów, że film przynudza. Jesteśmy przecież cały czas bombardowani ogromem informacji. Żyjemy w szybkim tempie i większość już nie umie posiedzieć chwilę w ciszy, ciągle coś musi brzęczeć za uchem. Nie uważam, żeby to było dobre, takie mamy czasy. Możemy się jedyni sami na chwilę próbować zatrzymać i pobyć sam na sam ze sobą.
Poza tym, Ci z Was, którzy czytali cokolwiek Pana Tolkiena wiedzą, że on zawsze w swoich książkach robi takie dłuższe wstępy. Nie powiem, jak byłam młodsza, to mnie to nudziło i miałam ochotę przewinąć te kilka kartek do przodu. Ale nigdy tego nie robiłam. Teraz umiem docenić te wstępy właśnie. O to chodzi, takie powolne wprowadzenie w fabułę ma za zadanie wciągnąć nas w klimat opowieści, żebyśmy stali się częścią tego fantastycznego świata, poznali jego mieszkańców i z nimi się zaprzyjaźnili. A nie, że od razu wrzucają nas nas do wirówki, wytarmoszą i obtrzaskają silnymi emocjami, a po skończonym filmie/książce, nie wiemy, jak się nazywamy.
Stąd ja tak chcę patrzeć na film "Hobbit niezwykła podróż". chcę w tym "przynudzaniu" na początku widzieć  wprowadzenie nas w ten świat, delikatne przypomnienie po co tu właśnie jesteśmy, nawiązanie do "Władcy Pierścieni", bo przecież tu w zasadzie ma swoje źródło misja Frodo.
Jak już wcześniej wspomniałam, mi ten film bardzo przypadł do gustu. Oczywiście najbardziej te przepiękne scenerie. Lasy, Rivendell, ogólnie topografia Śródziemia jest bajeczna, aż chciałoby się tam być. Zazdroszczę Bilbo tych jego przygód :). Poza tym, od połowy filmu jest też i akcja, dobry humor, nie przesadzony też jest, co nadaje takiej lekkości całej historii. A oprócz głównego wątku mamy również białego orka Azoga, który ściga naszą kompanie. Mnie osobiście Azog przerażał, naprawdę świetnie zrobiony i można się go wystraszyć.
Jedyne co mi się nie podobało, ale znowu to tylko moja prywatna opinia i w zasadzie twórcy filmu już nie mają z tym nic wspólnego. Nie podobało mi się to, ze na film przychodzili rodzice z dosłownie kilkuletnimi dziećmi. Naprawdę, widziałam tatusia, który przyszedł na film z około 5-6-letnią córeczką. Osobiście nie wzięłabym swoich dzieci na to. Gdyby skończyli kilkanaście lat to ok, ale wg mnie ten film był za straszny jak dla takiego malucha. Choć jak teraz tak patrzę na to, co dzieciom w tv się serwuje, jaką przemoc, wulgaryzm, spirytyzm i inne, nazwijmy to po imieniu - ZŁE rzeczy, to nie wiem, czy "Hobbit" przy tym wszystkim nie jest całkiem łagodną "dobranocką"... To mnie też przeraża.


źródło

Nie opisuję Wam tu, co działo się w filmie, bo po co, jak ktoś chce się dowiedzieć, to albo poczyta opisy w sieci, albo pójdzie do kina. Chciałam tu tylko podzielić się z Wami moimi refleksjami.

Życzę Wam miłego popołudnia/wieczoru/nocy itd. :P U mnie zawierucha straszna, zimno i śnieg taki zmrożony pada, brrr. Dobrze, że siedzę w domku przy ciepłym kaloryferze :)

Pozdrawiam ciepło
Ania

1 komentarz:

  1. film widziałam, mnie oczarował i byłam nawet zaskoczona, gdy film się "nagle" skończył:) także zgadzam się z recenzją:)
    pozdrawiam cieplutko Aniu!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)