wtorek, 2 września 2014

Metamorfoza plus moje małe rękodzieło

Witajcie!

Dziś znowu post, którego tu jeszcze nie było, mianowicie metamorfoza. Pojawiałoby się ich tu więcej, ale ja jestem sklerotyczka i zawsze zapomina aparatu, a telefonem słabo wychodzi. Tu mi się udało, bo malowałam u siebie w domu, wiec z zapominalstwem nie było problemu :)

Malowałam koleżankę. Ania wybierała się na wesele, ale nie w charakterze gościa, tylko do pracy, ponieważ Ania jest wokalistką.

Przed...    





















... i po





















Na żywo makijaż wyglądał intensywniej, jednak jak wiadomo, aparat "zjada" kolory. Ania chciała zwyczajnie, klasycznie, ciemniejsze oko i w miarę naturalne usta. Nie używałam dużo podkładu, tylko, żeby wyrównać kolor cery, stwierdziłam, że Ani piegi są zbyt urocze, żeby je maskować.


A teraz pochwalę się Wam, co czasem robię, w wolnej chwili i jeśli znajdzie się chętny nabywca ;)

Niektóre z tych "filcaków" już pokazywałam, ale robię małe przypomnienie ;)


To są broszki


























To by było na tyle. Pozdrawiam Was ciepło i kolorowo, bo jak patrzę za okno, to mi się już chyba jesienna depresja włącza...;/

Anka

2 komentarze:

Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)