Dzisiejszy wpis, w ramach odskoczni, będzie muzyczny :) Postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma piosenkami, które w ostatnim czasie jakoś bardzo wbiły mi się w głowę. Nie będzie to jakiś jeden gatunek, po prostu mieszanka wybuchowa, jak to zresztą u mnie bywa, jeśli chodzi o muzykę.
Zatem do sedna. Zacznę od mocniejszego uderzenia, a potem będziemy się stopniowo wyciszać ;)
Na pierwszy ogień leci Manowar - Warriors of the World United z płyty Warriors of the World (2002r.)
Oczywiście mnie, jak to mnie, zahipnotyzowały pierwsze uderzenia, (jak włączycie, to będziecie wiedzieć o co mi chodzi), Poza tym gitara też jest świetna, lubię takie klasyczne mocne riffy, bez zbytnich udziwnień i dużej ilości solówek (w przeciwieństwie, do mojego Małżonka, który wręcz lubuje się w solówkach). Lubię też chór, który słychać na wstępie.Utwór dosyć długi, ale za to jak fajnie się go słucha w samochodzie - czuję się jak wojownik :D. Ogólnie piosenka dobra na odstresowanie i do samochodu. Oczywiście, śpiewamy wszyscy razem "Brothers everywhere raise your hands into the air we're warriors warriors of the world..." :)
Kolejny numer, to rzecz zespołu już Wam znanego (pisałam o nim TUTAJ) - czyli nasi Leśni ziomkowie - Korpiklaani. Jako, ze przeciwieństwa maja się ku sobie, a ja jestem totalną abstynentka, lubię piosenki o alkoholu ;P. I tak utwór o jakże dumnie brzmiącym tytule - Vodka (singiel wydany w 2009r.) znalazł się w moim zestawieniu, ulubionych ostatnio dźwięków. A stało się to za sprawą:
- skrzypeczek, które uwielbiam w takim wydaniu
- fajnej, skocznej i wesołej melodii, która w ten marny, zimowy czas dodaje mi pozytywnej energii :)
- oczywiście, prostej i nieskomplikowanej tematyki, czyli nie trzeba zagłębiać się zbytnio w warstwę tekstową, tylko się słucha i już jest fajnie :)
Kolej na coś całkiem nie pasującego do poprzedników, czyli utwór trance'owy :D Delerium feat. Sarah McLachlan - Silence (Niels van Gogh vs. Thomas Gold Remix 2008). Nie wiem, w sumie dlaczego ta piosenka. Po prostu przy niej odpływam... Powiem Wam, że jestem uzależniona od muzyki :p. A ten kawałek jest taki... Smutny, w sensie, nie jakiś skoczny, ani wesolutki, tylko taki no właśnie smutny :). Lubię i tyle.
I na koniec coś całkiem dla wyluzowania się i wyciszenia. Enya - May It Be ze ścieżki dźwiękowej do Władcy Pierścieni. Bardzo lubię Enyę. Jej utwory są takie kojące, przenoszą mnie w inny, baśniowy świat. Myślę, że to wszystko za sprawą jej głosu, który jest naprawdę niesamowity. Sama piosenka jest jedną z moich ulubionych, a to przez Władcę Pierścieni własnie, którego jestem ogromną fanka. Zarówno filmu, jak i wersji książkowej, którą przeczytałam jak do tej pory 4 razy, ale zamierzam w najbliższym czasie po raz kolejny przemierzyć Śródziemie :). Co do filmu, to też widziałam gdzieś 4 razy wszystkie części. Raz nawet z Bratem i Kolegą oglądaliśmy wszystkie trzy części z rozszerzeniami na raz. Ponad 9 godzin przed ekranem - niezły maraton :D. Ale mnie potem tyłek bolał... Już chyba więcej bym tego nie powtórzyła. Zresztą, co ja gadam, przy moich Brontosikach pół godziny ogladania w spokoju Mody na sukces jest wyzwaniem, a co dopiero 9 godzin :D:D:D.
Posłuchajcie więc Enyę i odpłyńcie hen daleko do Shire, a potem gdzie Was poniesie zew przygody - Rivendell, Rohan, a może i jeszcze dalej...
Mam nadzieje, ze na końcu udało Wam sie otrząsnąć i odrobinę wyciszyć po początkowym wstrząsie :). Chętnie poznam Wasze "piosenki-przylepy", czzlyi, co Wam aktualnie w duszy gra :D
Pozdr
Anka