Tytuł posta, jakże enigmatyczny... :P Po prostu od razu micha się uśmiecha, jak za oknem słońce, nie ważne, ze gorąc nie do wytrzymania, z dwojga złego wolę, jak jest upalnie, niż to jesienno-zimowe ubieranie, bo przy dzieciach to trochę masakra z tym jest :D
Dzisiejszy post to druga część zdjęć z sesji, w której miałam przyjemność uczestniczyć (pisałam o tym TU). I tak, jak wspominałam w tamtym poście druga część zdjęć była w takim bardziej romantycznym, delikatnym klimacie. A oto zdjęcia :)
Makijaż jak widać, był bardzo naturalny i delikatny, nie ma tu tony podkładu i pudru, w zasadzie produkty te, są tu użyte tylko do korekcji, a nie do "zamaskowania" całej, prześlicznej swoją drogą, buzi Martyny :)
To tyle na dziś, ja spadam do garów, czyt. obiadu, póki moje Urwisy śpią )
Pozdrawiam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze, ale proszę o rzetelną i konstruktywną krytykę, a także nie obrażanie mnie i innych komentujących :)